Masowe groby w Katyniu odkryli już w październiku 1941 r. dwaj polscy robotnicy przymusowi, ale trzeba było jeszcze rok poczekać na ujawnianie zbrodni. W lutym 1943 r. Rosjanie mieszkający w pobliżu Katynia wskazali władzom niemieckim dokładne miejsce pochówku. Dokonano ekshumacji, a 11 kwietnia Niemcy poinformowali o odnalezieniu w Lesie Katyńskim zwłok 10 tys. polskich oficerów.
Jak doszło do tej zbrodni?
17 września 1939 r. Rosjanie, na mocy porozumienia z Niemcami, wkroczyli do Polski, tym samym wypowiadając nam wojnę. Wojsko Polskie załamało się, nie było w stanie obronić kraju przed zmasowanym uderzeniem z dwóch stron. Do niewoli trafiły dziesiątki tysięcy żołnierzy. Rosjanie osadzili niemal 15 tys. jeńców (w tym blisko 9 tys. oficerów i podoficerów) w specjalnie wydzielonych obozach w Kozielsku, Starobielsku i Ostaszkowie.
Początkowo żołnierze mieli możliwość korespondowania z rodzinami, ale 1940 r. wiadomości przestały przychodzić. Niepokój nasilał się wraz z upływającym czasem. Tymczasem 5 marca tego samego roku władza radziecka zdecydowała o zlikwidowaniu polskich jeńców wojennych, nazywając ich szpiegami i dywersantami. Wg dostępnych danych akcję rozpoczęto 3 kwietnia 1940 r. w Kozielsku. Więźniów formowano w transporty, które odchodziły z obozów co 2-3 dni w kierunku Smoleńska. Tam, w pobliskim lesie, czekały na nich wykopane groby. Żołnierzy ustawiano na ich skraju i zabijano strzałem w potylicę. W Lesie Katyńskim zamordowano 4400 osób. Kolejne groby znaleziono pod Charkowem i Miednoje. Łącznie ofiarami padło 22 tys. ludzi.
Rosjanie wypierali się mordu, próbując obarczyć winą Niemców, dzięki którym, paradoksalnie, prawda ujrzała światło dzienne.
Czas PRL sprzyjał propagowaniu zakłamanej wersji o Katyniu i trzeba było czekać do 1990 r., by nasi wschodni sąsiedzi przyznali się do popełnienia tej zbrodni.